Reklama

Sprawdź jakość powietrza

smog

Pogoda dla Głuchołaz

Złap myszką i przesuwaj by zobaczyć inne dni.
(Artykuł przeczytasz w 2 - 4 minut)

qr code mobilnemini androidGlucholazyonline.com.pl w Twoim smartfonie!

Masz dla nas temat? Wyślij foto i opis poprzez aplikację mobilną. To najszybszy sposób na dotarcie do czytelników.

Najnowsze wiadomości i informacje o mieście w jednej aplikacji!

Aplikację na smartfony z systemem Android pobierzesz tutaj.




Przeczytano 0%

para



 Mężczyźni przed ślubem noszą narzeczone na rękach, całują po stopach, a po ślubie stosunek do żony ulega diametralnej zmianie.

Faceci (bez obrazy) mają skomplikowaną mentalność i trudność sprawia interpretacja ich zachowania.

Mężczyzna przed ślubem jest zdobywcą i to jego rolą jest adorowanie kobiety, zabieganie o jej względy. Gdy kobieta jest delikatnie nieprzystępna, zachowująca dystans, a on musi powalczyć o nią (komplementuje, biega z kwiatami, czekoladkami) tym większym ukontentowaniem dla niego jest osiągniecie zamierzonego celu, czyli np.: wyrażenie przez kobietę zgody na spotkanie. To jednak on powinien być inicjatorem pierwszej randki. Mężczyźni nie zaprzeczają, że sprawia im przyjemność, gdy są przez kobietę kokietowani, ale nie lubią, gdy kobieta się narzuca.

 Paradoksem, absurdem jest, że jak mężczyzna „zdobędzie trofeum”, to kwiaty kobieta ogląda już tylko w kwiaciarni, lub sporadycznie, gdy ukochany przypomni sobie o jej urodzinach tydzień później. Czekoladki sama musi sobie kupić.

Przed ślubem zabierał swoją wybrankę do restauracji lub sam przygotowywał wykwintne potrawy. W czasach narzeczeństwa wybieraliście się na spontaniczne wypady w góry, chodziliście godzinami po ulicach, trzymając się za ręce milcząc albo wygłupiając się jak dzieci. Chodziliście do kina, wyjeżdżaliście pod namioty (a raczej jeden), chodziliście na wernisaże i na dyskoteki. Mieliście analogiczne aspiracje, pasje. I to co najważniejsze: byliście zafascynowani, urzeczeni sobą. Taka idylla mogłaby trwać wiecznie.

Faceci nie są sentymentalni i nie wracają pamięcią do tych czasów, kiedy byliście tacy szczęśliwi. Natomiast Ty chciałabyś, aby te czasy wróciły.

A jaki jest facet po ślubie?  

Po upływie pewnego czasu kobieta słyszy obiekcje: „znowu mielone?  dlaczego mi tego nie wyprałaś?” itp. Ciągła krytyka pod adresem towarzyszki życia. Wyrazy wdzięczności słyszy tylko wówczas jak połowica kupi mężowi piwo w sklepie. Oczywiście w przekonaniu mężczyzny miejsce kobiety jest w kuchni, pralni, przy desce do prasowania i tak można wymieniać bez końca obligatoryjne obowiązki strażniczek domowego ogniska, a on przed telewizorkiem wykrzykuje „no, kopnij tą piłkę”. Gdy ślubna prosi o pomoc to mąż znajduje kontrargument: „czy Ty nie wiesz jaki ja jestem zmęczony po robocie?” A kobieta wracając po ośmiu godzinach z pracy z werwą i animuszem musi wykonać wszystkie powinności. Jest utożsamiana z kurą domową. To jest dla kobiety irytujące, upokarzające. Ponadto balast obowiązków koliduje z jej zasłużonym odpoczynkiem.

Faceci nie akceptują, dyspozycji, dyrektywy, presji zwłaszcza ze strony żony: „Stół się chybocze. Zajrzyj tam, ponieważ odnoszę wrażenie, że to śruba jest do wymiany”. „No jeszcze tego brakowało, żeby baba mi ingerowała w moją robotę!”. Nie aprobują więc kobiet, które wykazują męskie predyspozycje, kompetencje, gdyż obawiają się, że partnerka, która prosi o wymianę śruby (od czterech tygodni) sama przejmie inicjatywę weźmie wkrętarkę i wykona to zadanie.

Dla faceta to dyshonor, despekt, skaza moralna. Mężczyzna nie chce rywalizować z kobietą w męskich obowiązkach, gdyż jego poczucie godności osobistej ulega drastycznemu spadkowi. Nie jest istotne, kiedy to zrobi, ale najważniejsze, żeby go motywować, a nie udzielać reprymendy. Przecież on naprawiłby to po pewnym czasie…. I słowa uznania, podziwu, byłyby skierowane pod jego adresem.  Mężczyźni uwielbiają być doceniani, oceniani w samych superlatywach. Z ukrywaną irytacją, rozczarowaniem przyjmują słowa krytyki i dezaprobaty. Mężczyźni chcą uchodzić za twardzieli.

Twardziele jednak zapominają po ślubie o czułych gestach, wyrażaniu swoich uczuć, emocji. Słowo” kocham” zostaje użyte jak się pomyli. Kochani Twardziele: kobiety są wrażliwe, subtelne i oczekują delikatności, czułości.

Po kilku latach małżeństwa wkrada się nuda i rutyna w związek. Małżonek już nie wykazuje entuzjazmu (chyba, że koledzy przyjdą na wspólne oglądanie meczu). Ogień namiętności zaczyna przygasać. Oboje odczuwają ambiwalencję: z jednej strony są usatysfakcjonowani dojrzałością związku, a z drugiej strony odczuwają tęsknotę za porywami uczuć.

Jego absorbuje rzemiosło stolarskie, więc po pracy izoluje się od świata w swoim zakładzie stolarskim, a ona zajmuje się pomocą przy odrabianiu zadań ich dzieci. Spędzają ze sobą niewiele czasu i to również przyczynia się do powolnego rozpadu małżeństwa.

Dla ratowania związku mężczyzna powinien znowu zacząć zdobywać, ale oczywiście własną żonę. Powinien ją uwodzić, zalecać się (tak jak dawniej) i dążyć do odbudowy i wzbudzenia po raz kolejny płomienia namiętności.

 

Foto: Pixabay

Udostępnij i polub nas!

Polub w FacebookPolub w Google PlusPolub w TwitterPolub w LinkedIn


0 Nie lubię0

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy

Komentarze

Maciej

Maciej

Cytuję Maciej:
Czy się zmieniają? Na przykładzie mojego syna; cudowne dziecko, bardzo dobry uczeń, zachowanie na bdb, sporo kłopotów w wieku młodzieńczym, w tym wyciąganie z nieodpowiedniego towarzystwa itd. W wieku 17-tu lat przyprowadził starszą od siebie kobietę (była przed rozwodem), potem dziecko, ślub i drugie dziecko. I ich wspólne, nowe mieszkanie. I tu zmiana jego zachowania względem wszystkich; żony, dzieci, mnie-matki. A zaczęło się od tego, że, po wielu, wielu rozmowach na temat nie podnoszenia ręki na dzieci - zgłosiłam ten fakt u pedagoga. Zaczęło się; wszyscy mają zakaz kontaktów ze mną, syn wyparł się mnie, w telefonie synowej zamontował pluskwę, wykasował mój numer telefonu, internet ma na podsłuchu, Z dziećmi nie widziałam się 1 1/2 roku. Każda próba przekonania go, że gdyby nie się nie znęcał nad rodziną, to do tego by nie doszło. Miesza mnie z błotem, niszczy psychicznie, nie pozwala na żaden gest z mojej strony; nie uznaje Dnia Matki, Dnia Kobiet... moich urodzin i wszystkich świąt, nawet Dnia Babci. I co? zmienił się po ślubie, po przyrzeczeniu opieki i troski o rodzinę? Tak i to na gorsze.
A ja spłacam jego pożyczkę pod hipotekę, by rozpoczął pracę w samodzielnej firmie. Uważa, że mu się ona należy za pomoc jaka mi ofiarował przez całe życie. Na moje prośby pisane na pocztę, odpowiada sloganami prawniczymi, których chyba sam nie rozumie i straszy sądem i policją. Wiec jak to jest? Mój ukochany syn, z którym miałam świetny kontakt, nagle postanowił brać się za wychowanie swojej rodziny przemocą. Tak, i to jest odpowiedź na pytanie; czy się zmieniają? I to na ostro !


Bardzo mi przykro z powodu Pani utrapienia. Miejmy nadzieję, że syn zreflektuje i opamięta się, a Pani sytuacja ulegnie zmianie na lepsze. Tego Pani życzę - pozdrawiam


No, no. Najpierw się taką "wesz" przytula, karmi, zmienia śmierdzące pieluchy, nie śpi po nocach ... i co w zamian? Zamiast opieki - "wesz" wysysa Ci całą krew. To nie wina wychowania, tylko chamstwo jest w genach ... i pojawia się w najmniej oczekiwanej sytuacji. Nic się nie martw; jeszcze przyjdzie koza do woza na kolanach.
Gośka
+2

Gośka

Dobrze, że pisze się o takich problematycznych sprawach. Sytuacje związane z wychowaniem dziecka wyniesione z domu, ni jak się nie ma do życia w swojej, nowej rodzinie. Chęć zaimponowania, często porywczy, niekontrolowany przypływ "złych mocy" ... Fakt jest taki, że każdy trochę się zmienia, bo zmienia się jego sytuacja. Przedtem mama i tata-ich rady i porady, teraz żona, dzieci. I tutaj podam cytat, który najmniej inteligentny powinien zrozumieć. " Mama, pomoże, nawet wtedy, gdy nie ma kiedy. Nakarmi - nawet wtedy, gdy nie ma za co. Kocha, bez względu na wszystko". . Życzę pozytywnego myślenia.

To prawda, że nowa sytuacja, akurat w tym przypadku założenie nowej rodziny wymaga przystosowania. Niestety czasami ta aklimatyzacja w nowym otoczeniu, miejscu nie wpływa na człowieka w sposób pozytywny.
Zgadzam się również z przytoczonym cytatem.
"Matka byłaby zdolna wymyślić szczęście, aby je dać swoim dzieciom". Madeleine Delbrer
Jeronimo
+2

Jeronimo

Cytuję Maciej:
Czy się zmieniają? Na przykładzie mojego syna; cudowne dziecko, bardzo dobry uczeń, zachowanie na bdb, sporo kłopotów w wieku młodzieńczym, w tym wyciąganie z nieodpowiedniego towarzystwa itd. W wieku 17-tu lat przyprowadził starszą od siebie kobietę (była przed rozwodem), potem dziecko, ślub i drugie dziecko. I ich wspólne, nowe mieszkanie. I tu zmiana jego zachowania względem wszystkich; żony, dzieci, mnie-matki. A zaczęło się od tego, że, po wielu, wielu rozmowach na temat nie podnoszenia ręki na dzieci - zgłosiłam ten fakt u pedagoga. Zaczęło się; wszyscy mają zakaz kontaktów ze mną, syn wyparł się mnie, w telefonie synowej zamontował pluskwę, wykasował mój numer telefonu, internet ma na podsłuchu, Z dziećmi nie widziałam się 1 1/2 roku. Każda próba przekonania go, że gdyby nie się nie znęcał nad rodziną, to do tego by nie doszło. Miesza mnie z błotem, niszczy psychicznie, nie pozwala na żaden gest z mojej strony; nie uznaje Dnia Matki, Dnia Kobiet... moich urodzin i wszystkich świąt, nawet Dnia Babci. I co? zmienił się po ślubie, po przyrzeczeniu opieki i troski o rodzinę? Tak i to na gorsze.
A ja spłacam jego pożyczkę pod hipotekę, by rozpoczął pracę w samodzielnej firmie. Uważa, że mu się ona należy za pomoc jaka mi ofiarował przez całe życie. Na moje prośby pisane na pocztę, odpowiada sloganami prawniczymi, których chyba sam nie rozumie i straszy sądem i policją. Wiec jak to jest? Mój ukochany syn, z którym miałam świetny kontakt, nagle postanowił brać się za wychowanie swojej rodziny przemocą. Tak, i to jest odpowiedź na pytanie; czy się zmieniają? I to na ostro !


Bardzo mi przykro z powodu Pani utrapienia. Miejmy nadzieję, że syn zreflektuje i opamięta się, a Pani sytuacja ulegnie zmianie na lepsze. Tego Pani życzę - pozdrawiam

Przykro się to czyta ale jak stare przysłowie mówi co. Jakie ziarno siejesz, taki plon zbierzesz. To nie jest wina ślubu a wychowania. Jesyem po ślubie już 10 lat w narzeczeństwie byłem 2 lata, para 5 więc jesteśmy razem 17 lat. I tu ciekawostka nigdy ale. To nigdy się nie klucilismy. Dlaczego? Bo rozmawiamy kochamy się i szanujemy. To jest tajemnicą sukcecu rozmowa i szacunek

Faktycznie, aby związek mógł być szczęśliwy to obligatoryjne są do spełnienia te czynniki: szczera rozmowa i wzajemny szacunek.
Maciej
+2

Maciej

Czy się zmieniają? Na przykładzie mojego syna; cudowne dziecko, bardzo dobry uczeń, zachowanie na bdb, sporo kłopotów w wieku młodzieńczym, w tym wyciąganie z nieodpowiedniego towarzystwa itd. W wieku 17-tu lat przyprowadził starszą od siebie kobietę (była przed rozwodem), potem dziecko, ślub i drugie dziecko. I ich wspólne, nowe mieszkanie. I tu zmiana jego zachowania względem wszystkich; żony, dzieci, mnie-matki. A zaczęło się od tego, że, po wielu, wielu rozmowach na temat nie podnoszenia ręki na dzieci - zgłosiłam ten fakt u pedagoga. Zaczęło się; wszyscy mają zakaz kontaktów ze mną, syn wyparł się mnie, w telefonie synowej zamontował pluskwę, wykasował mój numer telefonu, internet ma na podsłuchu, Z dziećmi nie widziałam się 1 1/2 roku. Każda próba przekonania go, że gdyby nie się nie znęcał nad rodziną, to do tego by nie doszło. Miesza mnie z błotem, niszczy psychicznie, nie pozwala na żaden gest z mojej strony; nie uznaje Dnia Matki, Dnia Kobiet... moich urodzin i wszystkich świąt, nawet Dnia Babci. I co? zmienił się po ślubie, po przyrzeczeniu opieki i troski o rodzinę? Tak i to na gorsze.
A ja spłacam jego pożyczkę pod hipotekę, by rozpoczął pracę w samodzielnej firmie. Uważa, że mu się ona należy za pomoc jaka mi ofiarował przez całe życie. Na moje prośby pisane na pocztę, odpowiada sloganami prawniczymi, których chyba sam nie rozumie i straszy sądem i policją. Wiec jak to jest? Mój ukochany syn, z którym miałam świetny kontakt, nagle postanowił brać się za wychowanie swojej rodziny przemocą. Tak, i to jest odpowiedź na pytanie; czy się zmieniają? I to na ostro !


Bardzo mi przykro z powodu Pani utrapienia. Miejmy nadzieję, że syn zreflektuje i opamięta się, a Pani sytuacja ulegnie zmianie na lepsze. Tego Pani życzę - pozdrawiam
BYYYYYYZDURY
+3

BYYYYYYZDURY

Typowy artykuł zapchajdziura, powielający stereotypy - wytrzymałem do 1/3 i odpuściłem.
Dosyć dobrze sytuację po ślubie opisał Bałtroczyk:
Ona myśli, że On po ślubie się zmieni, a On się nie zmienia.
On myśli, że Ona po ślubie się nie zmieni, a Ona się zmienia.
To oczywiście żart, ale ile w nim prawdy. Dam przykład kumpla, którego narzeczeństwo trwało 5 lat, podczas którego grał w piłkę i po meczu chadzał z drużyną na piwko - narzeczona wpadała popatrzeć na treningi i ochoczo uczestniczyła w pomeczowych wypadach (wszyscy mu zazdrościli). Dziś ma 29 lat (2 lata po ślubie) i już z nami nie gra, bo żonie się to nie podoba, że spędza czas poza domem. Wszystkie pokrzywdzone, przecież to Wy wybrałyście sobie mężów i nikt Wam ich nie wciskał na siłę. Małżeńskie nieszczęścia są najczęściej konsekwencją źle dokonanych wyborów pod wpływem zauroczenia tak w przypadku kobiet jak i mężczyzn. Idealnie byłoby najpierw pomieszkać ze sobą rok, ale co na to rodzina i kościół. Ja mam swoje furtki, moja żona swoje i tym fajniej jest nam zrobić coś wspólnie - ponad 25 lat stażu, polecam.


Zgadzam się z tym, że pod wpływem zauroczenia sporo osób dokonuje błędnych decyzji.
Gratuluję wieloletniego stażu i życzę jeszcze wielu szczęśliwych lat ze sobą.
Jeronimo
+6

Jeronimo

Nie no faktycznie bo to tylko mężczyźni zmieniają się po ślubie. Wy drogie panie jesteście idealne i po założeniu obraczek jesteście identyczne jak przed. Pani redaktorka szufladkuje tym artykułem.


Proszę się nie obawiać. Nie zamierzam szufladkować mężczyzn. W kolejnym artykule napiszę jaką metamorfozę przechodzą kobiety po ślubie. Pozdrawiam
Reklama

  DO GÓRY


Nekrologi. Ślij (bezpłatne) poprzez formularz w zakładce Redakcja.

Co, gdzie, kiedy? Bieżące imprezy i zaproszenia. Organizujesz imprezę? Ślij plakat do nas.