CZŁOWIECZEŃSTWO
ROZDZIAŁ 9/13
Luty, noc, zimno bardzo zimno, na stacji stal długi towarowy pociąg.
Otworzyły się przed nami jedne z drzwi wagonu bydlęcego , zaczęliśmy do niego ładować swoje rzeczy .
Na środku wagonu palił się trociniak po bokach rozstawione były koje zbite z desek. Nasza rodzina zajęła kącik w wagonie do którego, ładowali tyle rodzin ile tylko weszło.
W oczach każdego było widać strach i rozpacz, słychać było płacz i jęki, ludzie krzycząc szukali swych bliskich.
- Janek ! Mówi mama
-może tutaj gdzieś przywieźli Manie?
- Popytaj miedzy ludźmi !
Mani nie widzieliśmy .
Pociąg ruszył w nieznane.
Jedziemy już dwa tygodnie, końca nie widać, jedziemy miesiąc -końca nie widać , zapasy żywności ludziom się pokończyły, nasza rodzina jeszcze ma co nieco.
Głód, zimno zbiera swoje żniwo ludzie umierają.
Na ktorejs z kolejnej stacji tatus rzekl do Gieniusia mojego 14 letniego braciszka
-“biegnij do stojących tam przekupek, weź ze sobą jakiś lach i zamień go na coś do jedzenia i sól , ale żwawo bo nie wiadomo ile jeszcze tutaj postoimy “
Gienek długo nie wracał zaczęliśmy się niepokoić, tatus co rusz wyglądał z wagonu.
-Gdzie się podziewa Gienek !
-Zaraz ruszamy a jego nie ma!
Pociąg ruszył, tatuś stal przy otwartych drzwiach wypatrując Gieniusia, krzykną
-